Jak zaczęła się Pani historia i co sprawiło, że wyjechała Pani do naszych zachodnich sąsiadów?
Po maturze trzy lata studiowałam na Akademii Medycznej w Poznaniu, niestety za sprawą rejonizacji nie mogłam się uczyć w Szczecinie, a było to moim marzeniem. W tamtym okresie był problem z dostępem np.: do książek i atlasów. Wybrałam się wtedy na SALMED, czyli Międzynarodowe Targi Poznańskie, gdzie nie brakowało bezpłatnych pomocy naukowych. Na stanowisku urologicznym poznałam swojego przyszłego męża - niebieskookiego blondyna, Niemca z polskimi korzeniami. Zaprosił mnie on do Berlina i tam udowodnił, że mam możliwość kontynuowania nauki na Uniwersytecie Medycznym w Niemczech, mimo iż w Polsce temu zaprzeczano. Oczywiście nim zaczęłam naukę postanowiłam opanować język niemiecki, pozostając w Berlinie. I tak rozpoczęła się moja przygoda z zachodem - przygoda, która uratowała mi życie.
Przeżyła Pani pęknięcie tętnicy mózgowej, co spowodowało wylew, zniszczenie wielu ośrodków mózgowych oraz śmierć kliniczną. Jak do tego doszło?
By nauczyć się języka zatrudniłam się w zrzeszeniu pielęgniarek opiekujących się pacjentami w ich domach. Pracowałam po 20 godzin, spałam po 4. Pewnego dnia byłam potwornie zmęczona, dlatego razem z moją przyjaciółką poszłyśmy napić się kawy. Parę sekund po wypiciu dostałam nieludzkiego bólu głowy, a następnie straciłam przytomność. Okazało się, że miałam bardzo rozległy wylew, pękła mi tętnica za okiem o grubości ok. 2,5 mm. Nieoddychająca i nieprzytomna, podłączona pod aparaturę czekałam na wyrok lekarzy, jedyne, co mogło mi uratować życie to operacja. Po niej dowiedziałam się, że nigdy nie wstanę z łóżka, byłam sparaliżowana. Miałam na wpół otwarte oko, mocny szczękościsk, napady padaczki i migreny. Z takim wyrokiem darowano mi życie, a raczej wegetację.
Co w tamtym momencie uratowało Pani życie zarówno to fizyczne jak i psychiczne?
To był moment, kiedy zaczęłam interesować się psychologią. Mój mąż wówczas był w delegacji, a kiedy przyjechał do mnie i zobaczył mnie chorą, z ogoloną, pociętą głową, powiedział słynne zdanie: Z tak chorą kobietą nie chcę mieć nic wspólnego. Po czym mnie zostawił. I chwała mu za to, bo gdyby mnie nie zostawił, to nie byłabym dzisiaj tu gdzie jestem. Ponieważ nie wiem, co by było gdyby podawał mi herbatkę i pchał mój wózek. Wtedy przyjechała do mnie mama z przypadkowo zakupioną podczas podróży książką o wizualizacji. Kiedy przeczytała mi tę książkę postanowiłam według podanych w niej zasad ćwiczyć. W ciągu dwóch lat pozbyłam się wszystkiego: padaczki, migreny, przestałam brać tabletki. Postanowiłam nie kontynuować studiów medycznych, zafascynowałam się nauką psychologii i skończyłam dwa fakultety indywidualnym tokiem i organizacją studiów w ciągu dwóch i pół lat jako najlepsza studentka. Od tego dnia do dzisiaj na nic nie choruję, nawet na przeziębienie.
Dziś skupia się Pani głównie na technikach wizualizacyjnych, dzięki którym wróciła Pani do zdrowia. Na czym polega ten rodzaj leczenia?
Są to techniki wyobrażeniowe, praca z podświadomością. Umysł człowieka to nie jest tylko narząd, to jest twór psychologiczny składający się z ograniczonej świadomości i nieograniczonej podświadomości. Podświadomość realizuje dwa rodzaje myśli: często nawracające i połączone z mocną emocją. Prosty przykład: człowiek przed egzaminem, który w 90% opanował materiał zaliczeniowy idąc na niego skupia się wyłącznie na tym, aby nie dostać pytań z tych 10%, których nie potrafi. Końcowo jest olbrzymie prawdopodobieństwo, że dostaje akurat te pytania. I nie jest tu przyczyną profesor, który się uwziął, lecz sposób kreacji podświadomości. Najważniejsza w wizualizacji jest zmiana sposobu myślenia. Jeżeli boimy się i ciągle przed czymś uciekamy to nas to doświadcza. Niemiecki koncern lotniczy Lufthansa, zrobił wiele badań na temat myśli pasażerów podczas lotu. Udowadnia to jak mocne myślokształty tworzymy i jaki one mają kreatywny ładunek energetyczno-informacyjny. Często nawracająca myśl ma moc sprawczą i to nie jest Harry Potter czy wróżka Irena tylko psychologia - nauka.
Obecnie jeździ Pani po całym świecie, przeprowadza warsztaty, prowadzi osobiste konsultacje. Z jakimi problemami można się do Pani zwrócić? Czy są to tylko trudności związane z ciężką chorobą i powrotem do zdrowia?
Uważam, że zdrowy człowiek to nie tylko człowiek zdrowy fizycznie, ale zdrowy w pięciu obszarach: zdrowie fizyczne; zdrowie psychoemocjonalne; zdrowe związki, rodzina; zdrowe relacje ze światem; zdrowe bezpieczeństwo finansowe. Zaczęłam prowadzić szkolenia, warsztaty i terapie indywidualne przede wszystkim dla ludzi chorych. Specjalizuję się w pomocy ludziom przy chorobie nowotworowej i autoagresjach. Jeśli chodzi o te terapie to są one zawsze prowadzone pod okiem lekarza - Doktor Klaudyny Brzyszczan. Prowadzone są one również dla osób zdrowych fizycznie, które nie radzą sobie w relacjach, w biznesie czy w życiu. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wielu ludzi na wysokich stanowiskach ma depresję, problemy stresowe, osaczeniowe i z psychoemocjami. Wykładam w Nowym Yorku, San Francisco, New Jersey, Californi, Londynie, Brukseli i polskich miastach. Teraz czas na Szczecin.
Umysł w walce z chorobą i kreacja zdrowego życia - książka, która jest uzupełnieniem Pani pracy. Czego się z niej możemy dowiedzieć? I czy wystarczy ją tylko przeczytać by nasze życie uległo zmianie?
Jest tam opisanych ponad 40 technik wizualizacyjnych, którymi można naprawiać 2 pierwsze obszary. Jeśli chodzi o 3 ostatnie obszary, a także sukces zawodowy czy obszar kreowania osobowości to już osobne skrypty i osobne ponad 20 technik. Nie skupiam się tylko na zdrowiu fizycznym. Oczywiście, że jest ono bardzo potrzebne, bo po co nam piąty mercedes w garażu, jak mamy 3 tygodnie życia. Młodzi ludzie nie patrzą na zdrowie, bo z racji swojej młodości je mają, przede wszystkim skupiają się na bezpieczeństwie, finansach, sukcesie, a to można naprawdę pięknie kreować. Jeżeli człowiek będzie pracować tymi narzędziami, w które go wyposażę, poprzez moje warsztaty i przeczytanie książki z pewnością osiągnie sukces. Ja nie leczę lecz pomagam osiągnąć zdrowie. Jak mówi doktor Klaudyna Brzyszczan: Jeżeli człowiek korzysta ze wszystkich środków, które są dostępne - połączy medycynę z psychologią - jego leczenie będzie efektywniejsze. Psychika w chorobie odgrywa bardzo ważną rolę. Książka może stać się napędem do działania i nową drogą dla ludzi, którzy pragną zmieniać i pracować nad swoim życiem.
Choroba w przypadku Pani Wandy Wegener stała się impulsem do działania, do poprawienia jakości swojego życia. Gdyby wszystkie nasze porażki i problemy obrócić w wyzwanie moglibyśmy osiągnąć o wiele więcej. Jest to możliwe, trzeba po prostu chcieć i pracować, aby osiągnąć sukces. To zależy tylko od Ciebie.
Hanna Komór
Szczecin in Progresss
Szczecin, wrzesień 2012